striptizowych, szukał podejrzanych osób. Podejrzewał
Lathama. Oczywiście. Chciał, żeby morderstwa przypisano Lathamowi. Zmusiła się, żeby wstać. Spojrzała na łóżko, tam, gdzie zostawiła rano trzydziestkę ósemkę. Broń zniknęła. Chwyciła słuchawkę aparatu telefonicznego, który stał w sypialni. Szybko odłożyła ją jednak na tyle ostrożnie, na ile pozwalały jej drżące palce. Dane rozmawiał przez telefon. Rozejrzała się po pokoju. Gospodarz jest detektywem, pomyślała, że na pewno ma gdzieś jeszcze inną broń. Sprawdziła pod łóżkiem, w kilku szufladach. Potem przypomniała sobie, że zostawiła otwarty schowek. Szybko odłożyła fotografię na miejsce i przykryła deską. Dygotała, ale nie potrafiła tego pohamować. Starała się myśleć. Zdjęcie i deskę odłożyła na miejsce. Broni nie ma. On może w każdej chwili zjawić się na górze. Nie opanuje się. Nie uda jej się zataić, że wykryła prawdę. Prawdę o mordercy. Mordercy o chorym umyśle, który przechowuje zdjęcie swojej ofiary jako trofeum. Ruszyła do drzwi. W torebce miała telefon komórkowy, ale torebka leżała chyba w jadalni, w której Dane urządził sobie biuro. Oznaczało to konieczność wyjścia frontowymi drzwiami. Mogła to zrobić tak, żeby jej nie zobaczył. Była w koszulce i boso. Nie miała czasu, żeby się przebrać, nałożyła jednak sandały, pamiętając 351 o kamykach i odłamkach muszel. Lepsze to niż nic, pomyślała. Podeszła do drzwi. Zastanawiała się. Torebka jest na stole, przy którym Dane chyba teraz siedzi. Telefon w torebce. Nie, nie ma sensu, lepiej po prostu uciec. Znała drogę, była w dość dobrej formie. Mogła pokonać całą odległość biegiem. Wyszła z sypialni i stanęła u szczytu schodów. Spojrzała w dół, modląc się, by stare drewno nie zaskrzypiało. Zeszła na parter i zatrzymała się. Powoli ruszyła w głąb domu. Chciała zobaczyć, gdzie jest Dane i co robi. Gdyby akurat wszedł po coś do kuchni, mogłaby jednak spróbować zabrać torebkę. Zajrzała ostrożnie do jadalni. Dane siedział przy stole. Bębnił palcami w blat i rozmawiał cichym głosem przez telefon. Zobaczyła torebkę. Centymetry od jego dłoni. Na stole leżał też jego telefon komórkowy. Przygryzła wargę i wycofała się. Trudno, przede wszystkim musi się wydostać z wyspy. Ruszyła do frontowych drzwi. Najciszej jak mogła otworzyła je, skrzypnęły, lecz wiedziała, że z jadalni